„Riot zabija całą scenę” – franczyza VALORANT dzieli społeczność

0
555

Riot Games zaplanował na 2023 rok nowy program partnerski w VALORANT. Wydaje się to jednak być przekleństwem i błogosławieństwem dla sceny.

VALORANT jest uważany za największy nowy tytuł esportowy ostatnich lat i został odpowiednio pozytywnie odebrany na scenie. Jednak dla niektórych drużyn przyszłe plany Riot Games dotyczące gry są chyba bardziej złe niż dobre. Dla Shahzeba „ShahZaM” Khana z profesjonalnej drużyny Sentinels można to niemal porównać do wyroku śmierci na scenę VALORANT.

Sentinels są obecnie w obozie treningowym, aby przygotować się do VALORANT Champions Tour (VCT) NA Last Chance Qualifiers i zapewnić sobie ostatnie miejsce na Mistrzostwach Świata VALORANT Champions Istanbul. Mimo to, szkolenie tam okazuje się być nieco trudniejsze. Według SzachZaM, są trudności ze znalezieniem drużyn na mecze treningowe.

Wina za nieszczęście leży ponoć po stronie programu partnerskiego Riot Games. Zgodnie z tym, kilka organizacji esportowych odpadło z konkurencyjnej sceny VALORANT, ponieważ nie udało im się przejść do kolejnej fazy programu – zgodnie z hasłem: wszystko albo nic. Tak może być również w przypadku Luminosity Gaming. Na początku czerwca ogłosili, że na razie wycofują się ze sceny VALORANT.

Dla ShahZaMa program partnerski był złym posunięciem Riot Games: „Riot zabija całą scenę”. Wydaje się jednak, że inne zespoły lepiej radzą sobie z programem. Podobnie jak w przypadku franczyzy League of Legends, wszystkie organizacje mają regularnie uczestniczyć w przychodach generowanych przez profesjonalny system VALORANT.

TSM, The Guard, Cloud9 i NRG, a także Version1 znalazły się już na krótkiej liście partnerów VALORANT. Mimo to nie jest pewne, czy każda drużyna trafi do programu partnerskiego z Riot Games.